Forum www.taylorlautnerfan.fora.pl Strona Główna
  FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 
Przeciwności Losu (+18)

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.taylorlautnerfan.fora.pl Strona Główna -> TAYLOR LAUTNER FAN / Taylor - Jacob w fantazjach i opowiadaniach fanek
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
natalie
Scrittore



Dołączył: 02 Lip 2011
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Szczecin

PostWysłany: Nie 13:09, 21 Sie 2011    Temat postu: Przeciwności Losu (+18)
Hm... Postanowiłam napisać coś innego, nie mam jeszcze do końca na to pomysłu, więc jakby co jest +18, żeby nie demoralizować Very Happy Życzę miłego czytania Smile

***************************************************************

Miałem spokój przez miesiąc. Całe, okrąglutkie trzydzieści dni w Santa Clarita. Mój ojciec postanowił, że w tym czasie będę miał czas dla mojej rodziny- szczególnie siostry, która tęskniła za mną każdego dnia i dzwoniła parę razy dziennie- oraz spotkam się ze znajomymi z dawnych lat. Najbardziej ciekawiło mnie, co dzieje się z Sarą. Dawno jej nie widziałem, a ona nie dawała znaku życia. Westchnąłem i usiadłem na schodku przed domem, spoglądając na moich szczęśliwych sąsiadów. Byli niezmiernie ciekawscy, więc zerkali na mnie co dwie sekundy, a potem szybko odwracali wzrok tak, żebym ich nie zauważył. Dobrze, że chociaż miałem okulary przeciwsłoneczne. Tamtego pamiętnego dnia temperatura przekraczała 35 stopni w cieniu, a bezchmurne niebo dawało o sobie znać, raz po raz zmieniając swój kolor z jasnego na ciemny błękit.
- Co dziś robimy braciszku?- spytała Makena siadając koło mnie i mierzwiąc mi włosy.
- Nie mam zielonego pojęcia królewno.- odparłem i wzruszyłem teatralnie ramionami. Uderzyła mnie w głowę.
- Zapomniałeś.- warknęła i pacnęła się w czoło.- Dzisiaj mamy jechać do tej szkoły tańca, która organizuje warsztaty dla dzieci z biednych rodzin. Musimy popatrzeć na to, jak organizują zajęcia, żeby móc im jakoś pomóc. Współczuję tym ludziom, którzy walczą o każdy kawałek chleba i nie mogą zrealizować swojej pasji.- westchnęła.- Wstawaj Taylor, rusz się! – krzyknęła władczo i wsiadła do mojego samochodu, przy okazji zapinając pasy. Nie mogłem jej odmówić, bo za mało czasu ją widzę. Gdybym musiał, to oddałbym za nią życie. Włożyłem kluczyki do stacyjki i odpaliłem auto. Makena bardzo dobrze znała trasę, bo podobno „często tam bywała, gdy nie miała co robić”. Kołysała się obok mnie w rytm piosenki. Zaśmiałem się głośno. Bardzo mi jej brakowało, chociaż nie zdawałem sobie z tego sprawy w trakcie pobytu z dala od domu. Za dużo rzeczy zajmowało mi głowę. Westchnąłem i zaparkowałem auto, każąc siostrze zostać w aucie.
- Muszę?- powiedziała.- Chcę zobaczyć, jak tańczy Natasza! Proszę, proszę! – jęczała.
- Chodź… - uśmiechnąłem się i nacisnąłem przycisk zamykający zamki.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez natalie dnia Czw 20:46, 01 Mar 2012, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
natalie
Scrittore



Dołączył: 02 Lip 2011
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Szczecin

PostWysłany: Pią 13:34, 14 Paź 2011    Temat postu:
Postanowiłam, że napiszę coś innego. Pierwsza rzecz: jest pisana z perspektywy Taya, a nie jego wybranki. Opowiadanie oczywiście w pełni fikcyjne Very Happy Nie będę idealizować postaci, jak robiłam to do tej pory. I będzie stonowanie a nie z jednej skrajności w drugą. No to tyle. Jeżeli ktoś to czyta, to bardzo mi to schlebia. Zapraszam:


Wszedłem do przestronnej hali sportowej, niestety w beznadziejnym, wręcz opłakanym stanie. Ściany w przedsionku prowadzącym do Sali tanecznej, z której słychać było muzykę, pokryte były wilgocią i odpadała z nich farba. Po lewej stronie oznaczono dwa wejścia do szatni, niestety tabliczki były już zardzewiałe i nie do końca mogłem je rozpoznać. Pomiędzy nimi znajdowała się wielka tablica korkowa, do której przyczepiony był rozkład zajęć. Spojrzałem na zegarek. Dochodziła 11, więc teraz był czas treningu grupy roboczo nazwanej „A Crew”. Makena delikatnie trąciła mnie łokciem. Była wyraźnie zniecierpliwiona moim powolnym kojarzeniem faktów. Nawet nie dała mi wypić kawy! Spojrzałem na nią obrażony i wzdychając głęboko otworzyłem salę, do której tak strasznie chciała wejść.


Zobaczyłem stado facetów krzyczących jedno imię. I wtedy zobaczyłem Ją. Nie była wymalowana, jak większość Amerykanek, a jednak przyciągała spojrzenie wszystkich. Jej biodra zwinnie omijały ręce jednego delikwenta, lecz jeszcze bardziej kusiły, zachęcając go do kolejnej próby. Dziewczyna wywinęła mu psikusa, przy okazji wycierając jego twarz długą i gęstą blond kitką. Tańczyła tak, jakby tylko wokół tego krążyła Ziemia, więc mogłem jej się uważnie przyjrzeć. Niebieskie oczy świeciły w blasku słońca, a ciało wyczyniało cuda. Wzrokiem natknęła się na mnie i oniemiała stanęła w bezruchu.
- NATASZA!- krzyknęła Makena i dziewczyna ocknęła się. Chłopak wyłączył muzykę, a moja siostra już przytulała się do mojego obiektu zainteresowania.
- Cześć myszko!- powiedziała radośnie i pocałowała ją w czoło.
- Wiesz, że nie lubię myszy.- odpowiedziała naburmuszona Makena.
Dziewczyna podeszła do mnie i przedstawiła się nieśmiało. Ledwo co podałem jej rękę, a już przypałętał się do niej ten bandzior. Nikt inny nie wyróżniał się tak jak on: śmierdział papierosami i wyraźnie był po jakimś skręcie. Kiwnąłem głową na powitanie.
- Mogę się w końcu przebrać w swoje rzeczy? – zapytała Natasza z założonymi rękami. W tym samym czasie podszedł do mnie kolega z liceum, Cris, który najwyraźniej też tutaj tańczył.
- Idź już idź. Bóg nas karze, zsyłając cię tutaj. Tylko te pląsy ci w głowie!- zaśmiał się chłopak.- Siema staruszku! Słyszałem, że dobrze ci się wiedzie.
- Ano nie narzekam.- mruknąłem, patrząc przy okazji jak (Ona) przechodzi koło nas.
- Twoja siostra obiecała, że pomożecie nam w zdobyciu środków na odnowienie tej hali sportowej na przestronne sale taneczne. Bardzo się zaangażowała w ten projekt.- odparł Cris i jakby na potwierdzenie tych słów ruchem głowy wskazał na szczęśliwą i gotową do wszelkiego działania Makenę.
Chwilę z nim porozmawiałem , obserwując raz po raz tą wariatkę. Każdy jej ruch przepełniony energią i mnie zachęcił do pracy, ale jeszcze nie na tyle, żeby coś z tym zrobić. Zapoznałem się z chłopakami, którzy byli naprawdę w porządku, pomimo rzekomych wybryków. No może oprócz jednego: BANDZIORA. Owy typ miał ksywę Iwan, od znanego Iwana Groźnego. Od Crisa dowiedziałem się jedynie tyle, że facet ma na imię Dymitr i tylko on potrafi odnaleźć z Nataszą wspólny język. Reszta z jakiegoś powodu czuje do niej niechęć.
- Na dzisiaj to już wszystko, tak myślę.- westchnęła siostrzyczka.- Mam już wymiary i dokładny rysunek całego ośrodka, teraz tylko pora na fachowców. Żeby ich wezwać potrzeba kasy, którą musimy załatwić. Liczę na to, że mi pomożesz.- uśmiechnęła się nieśmiało i dała do zrozumienia, że możemy wracać do domu. Gdy weszliśmy do samochodu spojrzała na mnie dwuznacznie.
- No i co?- zagadnęła, wyraźnie przeciągając każdą samogłoskę. Zdałem sobie sprawę z tego, że chce mnie wyswatać. Uśmiechnąłem się na samą myśl o nieznajomej.
- No i nic terrorystko. Brakuje ci jeszcze kaftana z dynamitem i zapalnika w dłoni.- mruknąłem i zacząłem się śmiać.
- Rzeczywiście bardzo zabawne. Wiesz co? Chciałam ci co nieco opowiedzieć o zdobyczy, którą masz już na celowniku, ale okazało się, że jesteś kłusownikiem, bo nie masz legalnych papierów na polowanie! I nie odzywaj się do mnie!- burknęła obrażona i przez całą drogę nie odezwała się ani słowem. Gdy wróciliśmy , zapytała mamę, czy nie wygląda jak Bil Laden, a gdy rodzice wybuchli śmiechem zamknęła się w pokoju i zaczęła płakać.
- Co jej powiedziałeś?- spytał ciekawy ojciec. Pokręciłem tylko głową w odpowiedzi i westchnąłem głęboko.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez natalie dnia Nie 18:58, 22 Sty 2012, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
natalie
Scrittore



Dołączył: 02 Lip 2011
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Szczecin

PostWysłany: Sob 21:52, 15 Paź 2011    Temat postu:
- Mam nadzieję, że spodoba ci się niespodzianka, która czeka na ciebie w pokoju.- uśmiechnęła się do mnie.- Zmykaj a ja pocieszę tę złośnicę.
Zdziwiłem się, bo nie miałem pojęcia, co tym razem wymyśliła moja pokręcona rodzinka. Uchyliłem drzwi i w ciągu ułamku sekundy poczułem na swoich wargach czyjeś usta. Odsunąłem nieznajomą istotę od siebie i ujrzałem Sarę. Nic się nie zmieniła, prócz tego, że pofarbowała swoje loki na czarno.
- Tęskniłeś?- spytała i pochyliła się, żeby znów mnie pocałować.
- Myślałem, że pewne sprawy wyjaśniliśmy sobie wcześniej.- powiedziałem lekko zirytowany. Nie podobały mi się nachalne dziewczyny, wręcz przeciwnie: wolałem takie, które podchodzą do mnie z dystansem. Tym urzekła mnie Sara. Czułem, że zmieniła się i to na gorsze. Ale wtedy nie mogłem tego stwierdzić jednoznacznie.
- Ach tak.- westchnęła.- Czyli, że teraz to ja będę musiała się za tobą uganiać.
- Można tak powiedzieć.- uśmiechnąłem się i usiadłem na łóżku. Zapomniałem już, jakie jest wygodne. Nie byłem we własnym domu przez prawie rok. Ktoś powiedziałby, że to cudowne, ale gdyby musiał pracować tak ciężko jak ja, błagałby o powrót do rodzinnego gniazda.
- Halo? Czy ty mnie w ogóle słuchasz?!- dziewczyna pomachała mi dłonią przed oczyma.
- Przepraszam, zamyśliłem się. Mogłabyś powtórzyć?- powiedziałem skruszony.
- Wyglądasz jakbyś spał z zamkniętymi oczyma. Spałeś dzisiaj chociaż trochę?- zapytała z troską .
- Te strefy czasowe…- mruknąłem i pokręciłem głową.
- To co ty tu jeszcze robisz? Idź się wykąpać i do łóżka!- krzyknęła i już prawie zamknęła drzwi, gdy nagle coś jej się przypomniało.- Jeszcze jedno! Z okazji tego, że się przeprowadziłam , starsi pozwolili mi urządzić parapetówę. Byłabym szczęśliwa, gdybyś zechciał wpaść.
- Dobra, dobra czarusiu. Ile mam godzin, żeby się wyspać?- spytałem i uśmiechnąłem się. Sara otworzyła oczy ze zdumienia i oblizała dolną wargę. Spojrzałem na nią jednoznacznie i już wiedziałem. Dalej jej się podobałem i łatwo nie da za wygraną.
- Cztery. Mam nadzieję, że wystarczy, bo będziemy balować do rana.- odwzajemniła uśmiech, zarzuciła włosami i wyszła.
Zrobiłem tak jak mówiła. Kąpiel i lulu. Niestety niedługo mogłem zaznać niesamowitych objęć Morfeusza, bo obudził mnie głośny huk. Wyskoczyłem z łóżka i w samych bokserkach wybiegłem na korytarz zobaczyć, co się stało. W ułamku sekund błysnął flesz, a ja już dobijałem się do drzwi Makeny.
- KASUJ TO!!!- krzyczałem.
- Oko za oko, ząb za ząb. Jeżeli pójdziesz na imprezę do Sary, to wszyscy będą podziwiać twój kaloryferek na Fejsie. Też cię kocham braciszku!- wydarła się na całe gardło siostra.
- Niby dlaczego miałbym tam nie iść?- warknąłem zza drzwi i usłyszałem szczęk zamka w drzwiach.
- Bo musisz się ubrać i iść ze mną na lekcję tańca towarzyskiego. Nie mam jeszcze partnera, więc pomożesz mi pląsać na parkiecie.- już miałem coś powiedzieć, gdy Makena brutalnie mi przerwała.- Nie chcę słyszeć słowa sprzeciwu.
Wybąkałem parę zdań, tak, żeby nie słyszała i ubrałem się w rzeczy, które mi dała. Zdziwiłem się: elegancka, wyprasowana koszula i idealnie skrojone przez krawca spodnie? Nie miałem pojęcia, co kombinowała. Wsiadłem do samochodu, myśląc o tym, jaką zemstę dla mnie przyszykowała. Wyraźnie nie mogła mi wybaczyć, że nazwałem ją terrorystką. Odpaliłem samochód i podjechałem z nią pod wskazany adres. Była odstawiona jak stróż w boże ciało: krótka, czerwona sukienka, kwiat we włosach. Jej oczy mieniły się w blasku lamp ulicznych. I wtedy wiedziałem na pewno, że to jest to, co kocha. Uśmiechnąłem się sam do siebie i postanowiłem, ze postaram się, żeby zatańczyła dziś jak najlepiej. Weszliśmy do Sali tanecznej i ujrzałem pełno dziewczynek w jej wieku. Stratowały biednych chłopców i ruszyły w moją stronę. Gdyby nie gwizd nauczycielki, przepadłbym i nie wrócił. Spojrzałem w stronę mojej wybawicielki i gdy tylko ją ujrzałem, zamurowało mnie…


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
natalie
Scrittore



Dołączył: 02 Lip 2011
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Szczecin

PostWysłany: Czw 16:51, 20 Paź 2011    Temat postu:
Na drugim końcu Sali stała piękna kobieta, której twarzy nie mogłem dostrzec, ale wydała mi się dziwnie znajoma. Zauważyłem jednak, że ubrała się w długą, zwiewną szatę, w której wyglądała jak grecka bogini. Mruknęła coś po rosyjsku i włączyła magnetofon. W tle usłyszałem muzykę i wszyscy ustawili się na parkiecie w pozycji, którą mieli rozpocząć taniec. Zdezorientowany podrapałem się po głowie i spojrzałem na siostrę. Była już gotowa do tego, żeby zatańczyć najpiękniej jak potrafi. Nagle nauczycielka dotknęła mnie i nie odzywając się położyła mi ręce na ramionach, co było jednoznaczne z komendą wyprostowania się. Kiedy spojrzałem na nią, zobaczyłem błyszczące niebieskie oczy, patrzące na mnie z wyraźną fascynacją.
- 1, 2, 3, 4!- odliczyła rytm w języku, którego nie znałem i ruszyliśmy. Potykałem się o własne nogi, bo moja kochana siostrunia oczywiście nie uprzedziła mnie, że będziemy tańczyć nieamatorsko.
- Стенд глупо и сюда! ( stój głupi i chodź tu)- krzyknęła i zaczęła się śmiać. Podszedłem do niej i z miną małego obrażonego na cały świat dziecka powiedziałem, że nie umiem tańczyć. Zmierzwiła moje włosy i znowu powiedziała coś po rosyjsku.
- Przepraszam, nie umiem się przestawić. Jestem w połowie Polką, a w połowie Rosjanką i czasami nie zdaję sobie sprawy, że ludzie nie rozumieją, co mówię.- odparła zawstydzona z czerwonymi wypiekami na twarzy.
- Makena! Jak twój brat już tu jest, to podpisze mi się na koszulce? Proszę!!- odezwała się dziewczynka. Zwykle tak bywa, że jeśli jedno dziecko czegoś chce, to wszyscy pozostali też nagle pragną to mieć. I tak było też tym razem. Kolejka osób ustawiła się po autografy ode mnie, przez co lekcja została doszczętnie zmarnowana. Gdy czas się skończył i wszyscy udawali się do domów pomyślałem, że mógłbym podwieźć Nataszę do domu, lecz zniknęła mi z oczu. Wybiegłem przed studio tańca i zobaczyłam, że dziewczyna pociesza płaczącego chłopczyka i całuje go w policzek. Dziecko uspokaja się i przytula do niej mocno. Siostra dała mi kuksańca w bok i spytała, czy będziemy tu tak stać aż do Bożego Narodzenia, czy zabiorę ją na przejażdżkę z nami. Po długich namowach zgodziła się wejść do Mercedesa. Makena zaczęła działać, za co z jednej strony byłem wdzięczny, z drugiej natomiast wkurzony: powiedziała, że musi zrobić jakiś projekt do szkoły z Claire i żebym wysadził ją jako pierwszą. Zapowiadała się długa podróż… Przez jakieś pięć minut nie byliśmy w stanie ze sobą porozmawiać. Zaciskałem mocno ręce na kierownicy, chociaż wcale nie musiałem, Natasza trzymała ściśnięte dłonie na nogach i dziwnie się trzęsła.
- Zimno ci?- spytałem zatroskany.
- Trochę… To może przez tą sukienkę.- powiedziała i spuściła wzrok. Otworzyła usta, żeby się odezwać, ale zaraz się rozmyśliła i odwróciła się w stronę okna.
- Podoba ci się tutaj?
- Nie specjalnie.- prychnęła z pogardą.- Ale kogo to obchodzi? Dziwię się, że akurat ty o to zapytałeś. Sądziłam, że jesteś naburmuszonym i zapatrzonym w siebie głąbem.- oboje uśmiechnęliśmy się porozumiewawczo. Czułem, że w jej obecności nie muszę nic mówić, żeby coś jej przekazać. Wystarczy, że na nią spojrzę… I już.
- Kim jesteś Natasza?- pokręciłem głową i popatrzyłem na nią wygłodniałym wzrokiem. Nie chciałem, żeby miała przede mną tajemnice, a przecież tak naprawdę była dla mnie obcą osobą. Przy niej zachowywałem się naprawdę dziwnie.
- Twoim największym grzechem.- wymruczała i odwzajemniła spojrzenie.
Co każdy facet mógłby sobie pomyśleć w takiej sytuacji? Na pewno to samo co ja: w ogólnym skrócie-że doprowadzę ją do szaleństwa. Moje fantazje nie pozwalały mi na nią patrzeć. Zrobiłem się cały czerwony, ale pomimo tego zżerała mnie ciekawość. Jaką miała minę? W pełni usatysfakcjonowaną, więc domyśliłem się, że umie manipulować mężczyznami.
- Dlaczego chłopacy cię nie lubią? Przecież nie taki diabeł straszny jak go malują.- dodałem oliwy do ognia. Chciałem kontynuować tę złośliwą rozmowę, bo miałem na to ochotę.
- Diabeł zalazł im za skórę, że tak powiem. Małpoludy na pierwszym miejscu stawiają kryminał, na drugim hip-hop, a na trzecim dopiero rodzinę. Ja się nie dziwię: Greg np. ma matkę prostytutkę, która odeszła od jego ojca, jak miał osiem lat. Zresztą, co ja będę opowiadać, sami ci się zwierzą, jeśli będą chcieli. Niektórzy mówią, że mnie nienawidzą, ale jestem ich ostatnią deską ratunku. I dzięki mnie dryfują na tej niestabilnej tratwie. Mam pewien pomysł co do nich, ale na razie nie mogę nic zdradzić. O! To tutaj!- uśmiechnęła się i zatrzymałem wóz.- Masz ochotę na kawę?
- Przykro mi.- odpowiedziałem poważnie, by zaraz dodać: Mam ochotę na lampkę wina.- uśmiechnąłem się.
- Ну добро, приглашаю , дурак (Nu dobro, prigłaszaju, durak- No dobra, zapraszam głuptasie)- powiedziała i gestem pokazała, żebym wysiadł z samochodu. Otworzyła dom , jakby nigdy nic zdjęła płaszcz i weszła do przestronnej kuchni. Oparłem się o framugę drzwi i podziwiałem wnętrza, podczas gdy dziewczyna wyciągała wino ze spiżarki.
- Postronnie cię obserwując doszłam do wniosku, że lubisz słodkie.- oznajmiła, szybko zatrzaskując drzwiczki. Podała mi butelkę i minęła mnie w progu, odwracając się i patrząc zalotnie. Parsknąłem śmiechem tak, żeby nie usłyszała. Grała w tą samą gierkę co ja, dlatego nie mieliśmy problemów z rozgryzieniem swoich łamigłówek.
- Taka piękna kobieta sama w wielkim domu?- mruknąłem podziwiając salon w kawowym odcieniu.
- Ano niestety. Mój ojciec wymyślił sobie, że tutaj będzie miał swoje największe siedziby korporacji, więc zarządził, że niezwłocznie przeniesiemy się do Ameryki. Matka, broniąca do upadłego jego zdania, zgodziła się. Miałam siedemnaście lat, kiedy przyjechałam do Los Angeles przestraszona wielkim światem i wolnością, której nigdy nie zaznałam. Rok później według polskiego prawa byłam już pełnoletnia, więc automatycznie niepotrzebna dla mojego ojca.- opowiadała, w międzyczasie wyciągając kieliszki i nalewając alkohol. Zrobiło mi się jej żal. Czułem, że rodzina traktowała ją okropnie, ale czekałem na dalszy ciąg historii. Usiedliśmy na wielkiej, skórzanej kanapie.- Jest wielką szychą i zarabia miliardy, ale nigdy nie był dla mnie dobry. Co z jego pieniędzy?! To, że kupił mi dom i dał mi ich tyle, że niektórzy nie zarobią ich przez całe swoje życie nie zwalnia go z pieprzonego rodzicielskiego obowiązku. Potrzymaj.- powiedziała i zdjęła buty, które ją uwierały.- Największą krzywdę wyrządziła mi mama, która powinna bronić mojego zdania, a zawsze zgadzała się nie tylko z nim, ale także z jej ukochanym synalkiem Krzysiem. Odgrywał, odgrywa i będzie odgrywał według rodziców kluczową rolę, bo przecież jest jego głównym następcą. Nie utrzymuję z nimi kontaktów i nie mam zamiaru.- wysyczała wręcz ostatnie zdanie, sięgnęła po butelkę i napiła się wina z gwinta.
- Niesamowite życie, co nie? Tobie też nie jest łatwo. Widzę w twoich oczach ten niewysłowiony żal i zmęczenie wszystkim, co cię otacza.- uśmiechnęła się smutno.- Łączy nas więcej, niż mogłoby się nam wydawać. Ale nic to.- poklepała mnie po nodze i wstała.- Nie umiesz tańczyć towarzysko, w ciągu paru sekund zdążyłam się o tym przekonać. Co powiesz na improwizację?- mruknęła i podeszła do wieży.
- Mam skakać jak baletnica?- spytałem podnosząc się i stając bezpośrednio za nią.
- Chociaż raz się nie skompromituj.- zaśmiała się i włączyła muzykę w odtwarzaczu.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez natalie dnia Nie 18:59, 22 Sty 2012, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
natalie
Scrittore



Dołączył: 02 Lip 2011
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Szczecin

PostWysłany: Sob 21:40, 14 Sty 2012    Temat postu:
Obróciłem ją i wzruszyłem ramionami. Znowu zrobiłem się cały czerwony, kiedy położyła moje ręce na jej talię, a sama musnęła dłońmi mój kark.
- Albo się boisz, albo wstydzisz. Jesteś ciekawą osobą, więc sama już nie wiem.- powiedziała zadziornie. Nie odpowiadając, wbiłem palce w jej biodra i odpowiedziałem nerwowym uśmiechem. Starła mi kropelki potu z czoła. Nie zdawałem sobie sprawy, że jestem taki spięty. Natasza miała rację: zawstydzała mnie samą swoją obecnością, a co dopiero bliskim kontaktem. Już otwierała usta, żeby się odezwać, gdy nagle zadzwonił mój telefon.
- Odbierz.- szepnęła mi do ucha, puściła mnie i usiadła na kanapie. Jej ciało zachowywało się tak, jakby zupełnie nic się nie stało, ale w jej oczach i zgrzytaniu zębami zobaczyłem niewysłowioną złość i gniew. Spojrzałem na wyświetlacz. Sara…
- Halo?- odebrałem i usłyszałem głośną muzykę w tle i pełno głośno mówiących ludzi.
- Kotku, gdzie jesteś? Miałeś tu już być dwie godziny temu! - odparła przejęta i rozzłoszczona dziewczyna. Westchnąłem cicho. Przecież obiecałem jej, że przyjdę. A siostra jest usatysfakcjonowana, że zrobiłem z siebie idiotę przed jej nauczycielką.
- Zaraz będę, musiałem odwieźć Makenę.- mruknąłem.
- Okej. Papasie!- krzyknęła uszczęśliwiona i rozłączyła się. Schowałem telefon do kieszeni i spojrzałem na Nataszę. Wyglądała na zawiedzioną, ale mimo tego uśmiechała się.
- Musisz już iść? Rozumiem, nie zatrzymuję cię.- powiedziała.
- Przepraszam, obiecałem, że…- odpowiedziałem, ale nie zdążyłem bo palcem zatkała mi usta.
- Nie tłumacz się Tay.- podała mi kurtkę i gdy ją ubrałem, uściskała mocno.- Trzymaj się i baw się dobrze.
Spojrzałem na nią zaskoczony. Nie sądziłem, że wiedziała o imprezie Sary,
- Daj spokój, całe miasto wie o jej Big Cool Super Party.- przewróciła oczami.- Do zobaczenia Taylor.
- Trzymaj się.- odparłem i wyszedłem z jej domu. Gdy wsiadłem do samochodu zobaczyłem, że patrzy przez okno. Macha mi na pożegnanie, a z jej policzka spływa wielka łza. Jakby czekała na mnie i wierzyła, że jednak jej nie zostawię. Wyobraziłem sobie, że trzymam ją w ramionach, a ona nie jest w stanie nic powiedzieć. Po prostu płacze.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez natalie dnia Nie 19:00, 22 Sty 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
natalie
Scrittore



Dołączył: 02 Lip 2011
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Szczecin

PostWysłany: Nie 18:22, 15 Sty 2012    Temat postu:
Westchnąłem po raz kolejny i jeszcze raz spojrzałem w jej okno. Nie zobaczyłem tam nikogo. Potrząsnąłem głową i odpaliłem silnik. Dom Sary był stosunkowo niedaleko mojego, więc postanowiłem się przebrać w coś mniej eleganckiego i pójść do niej na piechotę. Zwykle nie piję alkoholu, ale tym razem miałem zamiar spróbować jakiegoś dobrego piwa i zapomnieć o kłopotach. Mijałem kolejne mało oświetlone uliczki, którymi chadzałem razem z Sarą. Trzymaliśmy się za ręce, rozmawialiśmy, nie myśleliśmy o tym co będzie. Żyliśmy chwilą. Przypomniał mi się bal maturalny, na którym świetnie się bawiłem z przyjaciółmi. Żadnych zmartwień, tylko my i nikt więcej. A potem zobaczyłem Jej oczy. Duże, przenikliwe, mówiące więcej niż słowa płynące z jej ust. Piękne, niebieskie tęczówki, które mógłbym widzieć każdego dnia... Zahamowałem gwałtownie samochód. Dlaczego nie mogę przestać o niej myśleć? Wyszedłem z samochodu i nacisnąłem przycisk w kluczyku. Zatrzasnąłem za sobą drzwi od domu i wpadłem na podekscytowaną Makenę.
- Jak było, co mówiła, całowaliście się?!- mówiła strasznie szybko. Wyminąłem ją i poszedłem na górę.
- Unikasz odpowiedzi. Stało się coś złego?- spytała niepewnie.
- Tak… Nie… Sam nie wiem.- położyłem się na łóżku i zamknąłem oczy.” Jak mogłaby skończyć się ta noc?”- pomyślałem i przed oczyma ukazał mi się obraz całujących się kochanków, przywartych mocno do ściany. Gwałtownie ściągali z siebie ubrania, nie przestając się dotykać. Nagle siostra zaczęła pstrykać palcami, więc usiadłem koło niej.
- Chcesz jej numer telefonu?- spytała i uśmiechnęła się szeroko.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
natalie
Scrittore



Dołączył: 02 Lip 2011
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Szczecin

PostWysłany: Czw 15:49, 01 Mar 2012    Temat postu: Kolejna notka : D
- Dzięki, na razie mam dość przygód związanych z kobietami.- mruknąłem.
- Wiesz co? Tułasz się jak głupi od myśl o domówce Sary i z powrotem do Nataszy. Przyda ci się porządny kopniak w dupę.- tknęła mnie palcem. Wiedziałem, że miała rację. Pierwszy dzień tutaj a ja już gmatwam się w decyzjach, które podejmuję. Na planie filmowym zmieniam się w innego człowieka: pełnego pomysłów, pewnego siebie, konsekwentnego i upartego. Ale w życiu codziennym gubię się jak Królewna Śnieżka w lesie. Tylko że ona znalazła przeklętą chatkę z krasnoludami. Ja jeszcze nie za bardzo. Z jednej strony jestem człowiekiem dotrzymującym obietnic, z drugiej jednak nie zawsze mam ochotę je spełnić. Tak było i tym razem. Postawiłem się w sytuacji dokonanej: albo pójdę na imprezę i będę miał święty spokój, albo oleję to wszystko i będę miał przerąbane. S.U.P.E.R.
- Widać, że myślenie ci nie wychodzi braciszku. Dalej nie wiesz co masz zrobić, a zasugerowałam idealne rozwiązanie. Nie patrz tak na mnie, bo pomyślę, że naprawdę jesteś głupi.
Nie zmieniłem jednak wyrazu twarzy. Czekałem na olśnienie mnie w tej kwestii. Co moja kochana siostrzyczka wymyśliła tym razem? Przejażdżkę balonem po okolicach Santa Clarita? Dziewczyna położyła dłoń na głowę w geście bezradności co do mojego abstrakcyjnego myślenia. Podała mi karteczkę z numerem telefonu Nataszy i zasugerowała, żeby ją uprzedzić o moim przyjeździe. Tam zaproszę ją na imprezę. Makena nie podzielała mojego entuzjazmu. Podejrzewałem, że po prostu nie przepada za Sarą, chociaż kiedyś ją uwielbiała. Podpytałem ją, co jej się nie podoba w brunetce, ale zbyła mnie twierdząc, żebym się pospieszył. Wykręciłem numer do zaskoczonej i chyba zapłakanej Rosjanki, która zaśmiała się słysząc propozycję odwiedzin.
- Szybko zmieniasz zdanie.- odparła.- Cóż, jeżeli przyjedziesz podziwiać mnie w bieliźnie i szlafroku, to z chęcią zapraszam.
Na samą myśl o kuszącym widoku zrobiło mi się gorąco, ale obróciłem sytuację w żart prychając kpiąco i prosząc, żeby ubrała się w coś ładnego. Stwierdziła, że wie, gdzie chcę ją zabrać i chyba nie skorzysta z okazji. Po 10 minutach rozmowy wręcz wybłagałem dziewczynę, aby mi towarzyszyła. Czekała na mnie ubrana w miętową sukienkę bombkę i skórzane brązowe botki na obcasie. Do tego miała na sobie skórzaną kurtkę i kolczyki w kształcie listków. Widząc mnie wyszła z domu, zamknęła drzwi na klucz i schowała go do małej torebeczki.
- Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że cię przekonałem.- uśmiechnąłem się i otworzyłem jej drzwi od samochodu. Najwidoczniej spodobał jej się ten gest, bo rozsiadła się zadowolona w fotelu i oparła głowę o siedzenie.
- Nie myśl sobie, że jadę do tej jędzy ze względu na ciebie.- warknęła szyderczo. Prychnąłem i przewróciłem oczami. Jeśli każdy dzień ma być taki jak ten, to ja dziękuję bardzo. Spojrzałem na zegarek: dopiero 19. Impreza więc zaczyna się rozkręcać. Westchnąłem z ulgą. Miałem zamiar zabawić się z tą piękną kobietą siedzącą obok mnie.- Aa! I nie myśl sobie, że to randka!- krzyknęła.
„Tak tak, złośnico”.- Pomyślałem sobie.- „ Jeszcze będziesz się dobrze bawić!” Gwoli ścisłości, nie miałem w żadnym wypadku na celu wykorzystać jej seksualnie. Po prostu pośmiać się, popić, potańczyć. Podjechałem pod dom Sary, która czekała już na mnie przed drzwiami. W pomieszczeniu rozlegała się bardzo głośna muzyka i wszyscy znajdowali się w środku.
- Witam przystojniaka!- ucałowała mnie w policzek.- Przepraszam bardzo, co Ona tu robi?- zapytała opryskliwie, akcentując zaimek Ona.
- Ona przyszła tu na Jego zaproszenie, więc lepiej nie rób scen, tylko wpuść nas do środka. Chcę mieć to głupkowate przyjęcie jak najszybciej za sobą.- Sara chciała się odezwać, ale przyłożyłem jej palec do ust i szepnąłem seksownie do ucha, żeby puściła ten komentarz mimo uszu.
Oczarowana otworzyła nam drzwi i szybko pobiegła do ogrodu, gdzie znajdował się profesjonalny sprzęt. Chwyciła do ręki mikrofon, wyłączyła muzykę dobiegającą z głośników i popukała w niego kilka razy.
- Hej ludziska! Jak się bawicie?!- krzyknęła, a wszyscy zaczęli bić brawo.- Mam dla was specjalne ogłoszenie parafialne! Ciastko o imieniu Taylor i nazwisku Lautner wróciło do nas na okres 30 dni!!- ludzie gwizdali, dziewczyny piszczały, a Natasza wydała z siebie niemy jęk zażenowania, ponieważ oczy wszystkich skierowane były na naszą dwójkę.- No to co? Zaczynamy imprezę!!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez natalie dnia Czw 20:48, 01 Mar 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.taylorlautnerfan.fora.pl Strona Główna -> TAYLOR LAUTNER FAN / Taylor - Jacob w fantazjach i opowiadaniach fanek Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group Boyz theme by Zarron Media 2003



Regulamin